Coraz więcej internautów kupuje przez internet na zagranicznych serwisach. Przybywa też skarg
Prawie co trzeci internauta kupujący online wybiera zagraniczne e-sklepy lub platformy sprzedażowe – wynika z tegorocznego raportu firmy Gemius. Chętnych na transgraniczne zakupy przybywa z roku na rok, a co za tym idzie, rośnie też liczba skarg. – Klienci powinni pamiętać, że gdy kupują od przedsiębiorcy z siedzibą w UE, łatwiej będzie dochodzić ewentualnych roszczeń – mówi Katarzyna Słupek z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
W czasie pandemii koronawirusa wzrosło zainteresowanie zakupami online w Polsce i za granicą. Z raportu Gemiusa na temat e-commerce w 2020 roku wynika, że już aż 73 proc. internautów robi zakupy przez internet. To więcej o 11 pkt proc. niż w ubiegłorocznej edycji badania. Wraz ze wzrostem zainteresowania zakupami przez internet rośnie też liczba skarg związanych z takimi transakcjami.
– Nie zauważyliśmy jednak większych trudności w egzekwowaniu praw konsumentów od przedsiębiorców handlujących przez internet – mówi agencji Newseria Biznes Katarzyna Słupek, ekspertka Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
Z zagranicznych serwisów e-commerce korzysta już 30 proc. badanych internautów, którzy robią zakupy przez internet. To o 4 pkt proc. więcej niż rok temu. Najczęściej są to najmłodsi internauci (15–24 lata), a odsetek kupujących spada wraz z wiekiem. Klienci kupują przede wszystkim odzież, szczególnie sportową, obuwie oraz biżuterię i telefony. Najczęściej badani zaopatrują się na platformach AliExpress, eBay i Amazon.
– Z doświadczenia Europejskiego Centrum Konsumenckiego wynika, że zdarzają się przypadki, kiedy przedsiębiorcy nie dostarczają towaru, który zamówiliśmy, często nie jest on takiej jakości, jaką byśmy sobie wymarzyli – mówi ekspertka. – Jeżeli pochopnie wybierzemy e-sklep, to może się okazać, że nie jest on sprzedawcą, tylko pośrednikiem.
Ze względu na potencjalne problemy z zakupem przez internet u zagranicznego przedsiębiorcy ważne jest to, czy ma on siedzibę na terenie Unii Europejskiej. Prostsze jest wówczas dochodzenie roszczeń, bo obowiązujące prawo konsumenckie jest jednolite we wszystkich państwach członkowskich. Kupujący ma prawo do bezpłatnego odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni, a w ciągu dwóch lat ma prawo do reklamacji.
– Każdy obywatel Unii ma takie same uprawnienia, więc również ich egzekucja jest sprawna. Poza tym w przypadku problemów z uznaniem reklamacji konsumenta w stosunku do przedsiębiorcy działającego na terenie UE można liczyć na bezpłatną pomoc Europejskiego Centrum Konsumenckiego. Jeśli natomiast robimy zakupy w sklepach działających poza UE, to jesteśmy zdani tylko na siebie i musimy się liczyć z ryzykiem, że nasze prawa jako konsumentów europejskich nie będą respektowane – mówi Katarzyna Słupek.
Dodatkowo konsument jest zdany na siebie, bo nie ma instytucji, która zajmowałaby się takimi sprawami.
– Po nieudanej transakcji w serwisie zagranicznym musimy przede wszystkim złożyć reklamację do przedsiębiorcy, u którego dokonaliśmy zakupu usługi czy towaru. Zasada jest prosta: powinniśmy złożyć zawiadomienie, wysyłając maila lub pismo, że mamy problem z przedmiotem, który kupiliśmy, czy z wykonaniem danej usługi – mówi ekspertka Europejskiego Centrum Konsumenckiego.
Radzi, żeby jeszcze przed zakupem w sieci dokładnie sprawdzić, u kogo zamawiamy produkty. Trzeba znaleźć dane kontaktowe przedsiębiorcy, sprawdzić, gdzie ma zarejestrowaną działalność, oraz przeczytać w regulaminie, czy przewidział ścieżkę reklamacyjną i jak ona wygląda.
– Warto też prześledzić, jakie są opinie o danym sklepie w internecie, szczególnie jeśli cena towaru, który chcemy u niego kupić, jest wyjątkowo atrakcyjna. Wygooglujmy danego przedsiębiorcę, sprawdźmy, czy inni użytkownicy przypadkiem nie ostrzegali przed nim – mówi Katarzyna Słupek.
Źródło: Newseria.pl