Czas Trumpa
Pierwsze reakcje po zwycięstwie Donalda Trumpa wyraźnie pokazały nerwowość jaka towarzyszyła amerykańskim elitom przez całą kampanię. Niedowierzanie i czarne wizje komentatorów niekoniecznie przełożyły się na reakcje światowych rynków. O faktycznej reakcji na wybór Trumpa będzie można mówić dopiero po upływie pierwszych tygodni prezydentury.
Gorące reakcje
W pierwszych godzinach po ogłoszeniu wyników można było odnieść wrażenie, że większe wrażenie na światowych giełdach robiło samo „zagrożenie” zwycięstwem Trumpa niż ostateczny wynik wyborów. Spadki nie były jednoznaczne i długotrwałe. Z kolei złoto, które zazwyczaj reaguje odwrotnie do giełd, po pierwszych wzrostach ustabilizowało kurs już po kilku godzinach.
Pierwsze przemówienie Trumpa miało dość mocno zjednoczeniowy charakter i było skierowane już nie tylko do wyborców kontrowersyjnego miliardera. Trump wspomniał swoją kontrkandydatkę w przyjaznych słowach i gratulował jej wytrwałej walki w kampanii. Nowy przywódca USA przekonywał, że chce być prezydentem wszystkich Amerykanów. Kiedy jednak przeszedł do zapowiedzi, przypominał już bardziej siebie samego z czasu kampanii. Zapowiedź ogromnych inwestycji infrastrukturalnych, mogła być odniesieniem do głównego hasła, by uczynić „Amerykę znów wielką”.
Waga prezydenckich słów
Tu pojawia się pytanie, które jest punktem wyjścia do analizy możliwych scenariuszy. To kwestia odpowiedzi na pytanie na ile Trump – Prezydent, będzie przypominał Trumpa – kandydata. By ocenić politykę personalną 45 prezydenta USA, jego retorykę, zapowiedzi konkretnych decyzji, potrzebne jest przynajmniej kilka tygodni, jeśli nie miesięcy. To właśnie czas kiedy Ameryka i świat pozostaną w stanie niepewności i wsłuchiwania się w słowa i zapowiedzi płynące z Białego Domu. Już od jakiegoś czasu pojawiały się przewidywania „kolejki górskiej” na rynkach finansowych w końcówce roku. Wiele wskazuje na to, że teraz kolejka może pojechać jeszcze szybciej.
W całej sprawie ogromne znaczenie będzie mieć oczywiście charakter nowego prezydenta. Jego skłonność do wygłaszania kontrowersyjnych opinii i pochopnych sądów, z których często musiał się wycofywać, jeszcze bardziej podnosi ryzyko niepewności. Donald Trump jako kandydat, potrafił swoją wypowiedzią wprowadzić sporo zamieszania na giełdach. Jest oczywiste, że jego słowa jako prezydenta będą „ważyć” nieporównywalnie więcej. Choć z pewnością będą weryfikowane przez konkretne decyzje, co zapewne skłoni inwestorów do jeszcze większej ostrożności.
Trump a złoto
W poprzednim numerze Mysavera pisaliśmy o prognozie analityków ABN Amro, którzy przewidywali, że zwycięstwo Donalda Trumpa może wywindować ceny złota nawet do 1850 dolarów za uncję. Analitycy przewidywali też, że nowy prezydent postawi na izolacjonizm i „odstraszy” sporą część zagranicznego kapitału z USA. Upatrywali też zagrożenia w samym wyczekiwaniu inwestorów na pierwsze ruchy nowej administracji. Stan niepewności i postawa „wait and see” na dłuższą metę nie służy rynkom. Pomijając już fakt, że wyczekiwanie inwestorów to zły sygnał także dla planów samego Trumpa, który zapowiada ogromne inwestycje. Powstaje więc pytanie o finansowanie dla tych planów. Szczególnie jeśli przypomnimy sobie zapowiedzi obniżenia podatków, wygłaszane podczas kampanii prezydenckiej.
Z drugiej strony warto zauważyć, że wraz z wyborem nowego prezydenta wraca sytuacja, w której za republikańską (przynajmniej w teorii) głową państwa stoi republikański kongres. Z jednej strony to większa możliwość wprowadzania reform, z drugiej zaś konieczność układania się z własnym zapleczem. W amerykańskim systemie prezydent ma ogromną władzę, ale musi się liczyć z wpływami elit. Czas pokaże na ile Donald Trump jest w stanie wykazać się faktyczną charyzmą we wprowadzaniu własnej polityki, a na ile złagodzi kurs pod wpływem własnego otoczenia. Nadchodzi ciekawy czas dla partii republikańskiej, polityki Stanów Zjednoczonych i całego świata.
Michał Tekliński, Mennica Wrocławska Grupa Goldenmark